Na blisko dwa lata przed ukończeniem budowy przejechaliśmy się trasą S-17. Dziś, by pokonać 23 km od węzła Sielce do Bogucina potrzebna jest solidna terenówka, zgoda inwestora i prawie trzy godziny.
– W marcu 2013 roku powinien być gotowy – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA.
Odcinek od węzła Sielce do węzła Bogucin S-17 ma 23 km długości, ale łącznie z drogami serwisowymi, drogowcy położą to 34,4 km asfaltu. Póki co, jest tylko ślad w ziemi. Nasz samochód po raz kolejny podskakuje na jasnej nitce wyrównanej ziemi. – Już połowę tego odcinka odhumusowano, czyli pozbawiono urodzajnej warstwy ziemi – tłumaczy Nalewajko.
Gdzieniegdzie można się natknąć na obniżenia terenu, o głębokości nawet kilku metrów. – To są tzw. niwelety drogi. Droga ekspresowa nie może być zbyt pofałdowana, bo ogranicza to widoczność. Dlatego górki są wyrównywane. Zdarza się, że grunt z torfu musimy wymienić na bardziej stabilny – dodaje rzecznik.
Na budowie pracują nie tylko ciężarówki, spychacze, dźwigi i palownice, ale także całe zastępy służb kontrolnych. Właściwe zagęszczenie gruntu pod drogę bada Łukasz Swacha z lubelskiego laboratorium "Cebel”.
– Sprawdzamy, o ile ugina się zagęszczona ziemia pod ciężarówką – tłumaczy Swacha.
Unikatowe odkrycia archeologiczne
Kilka kilometrów dalej spotykamy ekipę archeologów. – Znaleźliśmy jamy do wypalania dziegciu, który przed wiekami był naszym towarem eksportowym. To unikatowe odkrycia – mówi Mariusz Matyaszewski z lubelskiej Pracowni Badań i Nadzoru Archeologicznego. – Są także świetnie zachowanego denara gockiego z X–XI wieku, kabłączki skroniowe, czyli damskie ozdoby z XII–XIII wieku i siekierki krzemienne sprzed 6 tysięcy lat – wylicza.
Chętnych do pracy przy wykopaliskach nie brakuje. – Mnóstwo ludzi chce się zatrudnić, jako kopacze – mówią archeolodzy.
Dojechanie do Bogucina zajęło nam trzy godziny. W marcu 2013 roku kierowcy pokonają go w 15-20 minut.